Jest Pani Prezesem Stowarzyszenia „Karuzela” od jego powstania, jakie były początki tej 10 letniej już przygody i skąd pomysł na działalność w tym obszarze?
Pomysł na założenie Stowarzyszenie zrodził się na spotkaniach grupy wsparcia rodziców dzieci z ADHD. Więc właściwie wiele zaczęło się od pomysłu Pani Joli Brejtkopf, która zainicjowała spotkanie rodziców, którzy borykali się z różnymi doświadczeniami związanymi z wychowaniem dzieci z ADHD. Ponieważ moje dziecko miało zdiagnozowane ADHD wybrałam się na pierwsze spotkanie, a potem uczestniczyłam w nich co tydzień. Tak zawiązała się Grupa Wsparcia rodziców. Łączyły nas wspólne doświadczenia i trudności. Właśnie te trudności zmobilizowały nas do konkretnego działania. W tamtym czasie dla naszych dzieci nie było żadnych terapii ani pomocy. Więc kiedy my mamy rozmawiałyśmy i wymieniałyśmy się doświadczeniami, naszym dzieciom w ramach wolontariatu organizowałyśmy zajęcia pedagogiczne. Na jednym z takich spotkań Pani Ela Chmurska rzuciła pomysł, że kiedy założymy stowarzyszenie, będzie nam łatwiej zorganizować terapie dla naszych dzieci. W ciągu kolejnego miesiąca zebrałyśmy potrzebne dokumenty i formalnie zarejestrowałyśmy Stowarzyszenie ABC ADHD.
Na początku pomoc adresowana była do rodziców i dzieci z ADHD, teraz grupa odbiorców usług Stowarzyszenia jest dużo szersza.
To prawda, do naszej grupy dołączali rodzice dzieci z różnymi trudnościami w zachowaniu. Popularnie mówiąc były to dzieci, które z racji zachowania były nazywane niegrzecznymi. W szkole nie potrafiły się odpowiednio zachować, były zbyt głośne, zbyt szybkie, nie skupiały uwagi na lekcjach. Często rodzice, nauczyciele podejrzewali je o ADHD, więc zazwyczaj mamy trafiały do naszej Grupy Wsparcia. Grupa szybko się rozrastała więc doszliśmy do wniosku, że skoro rodzajów tych zaburzeń u dzieci jest więcej i rodziców potrzebujących pomocy, tak jak my niedawno, to nie powinnyśmy zamykać się tylko na rodziców dzieci z ADHD a nazwę Stowarzyszenia zmieniłyśmy na „Karuzelę”. Muszę przyznać, że te nasze piątki mi dawały dużo dobrej energii, nadziei i motywacji do radzenia sobie z codziennością więc chciałam pomagać także innym rodzicom.
Prowadzenie tak prężnego Stowarzyszenia wymaga dużego zaangażowania i wiedzy. Jak Pani się to udaje i jak godzi to Pani z życiem rodzinnym i prywatnym?
Pamiętam, że kiedy po założeniu Stowarzyszenia zostałam wybrana jego Prezesem, czułam się bardzo odpowiedzialna za nasze działania. Kiedy moje dzieci były w szkole, ja szukałam informacji, dużo czytałam, szkoliłam się aż trafiłam na informację o możliwości aplikowania o środki publiczne. Napisałam swój pierwszy projekt i wyjechaliśmy na pierwszy wyjazd integracyjny w Góry Świętokrzyskie. Na początku biuro Stowarzyszenia znajdowało się w moim domu. Spraw było coraz więcej więc i wieczory poświęcałam na dokształcanie się w kwestiach związanych z naszą działalnością. Tu muszę przyznać, że dużą rolę odgrywał także mój mąż, który bardzo wspierał mnie w tych działaniach i wykazywał się dużą tolerancją dla mojego zaangażowania. Poza tym wyjście do ludzi, szukanie pomocy nie tylko dla siebie samej pozwoliło mi nabrać dystansu do swoich problemów, zmagać się z nauką dzieci i z codziennością. Jest też inny ważny skutek mojego zaangażowania. Myślę, że gdybym nie spotkała na swojej drodze tych ludzi i gdybyśmy nie założyli razem Stowarzyszenia, to miałabym dużo czasu i pewnie byłabym bardzo opiekuńczą mamą, zwłaszcza w stosunku do młodszego syna. Zawoziłabym go i odbierała ze szkoły i dużo czasu poświęcałabym na opiekę. Tymczasem coraz liczniejsze obowiązki sprawiły, że czasu na działania Stowarzyszenia poświęcałam coraz więcej. W efekcie czego mój syn sam musiał szykować się do szkoły i w pewnym momencie sam musiał autobusem do szkoły dojechać. Z perspektywy czasu okazało się to słuszne, bo dziś jest samodzielny. A ja mam więcej czasu dla siebie.
Czasami rodzice dowiadują się, że rozwój ich dziecka nie przebiega zgodnie z oczekiwaniami. Co z perspektywy 10 letniej działalności Stowarzyszenia i osobistych doświadczeń mogłaby Pani przekazać tym rodzicom?
Nie mam gotowej recepty ani dobrej rady, bo nie ma takiego zdania, które mogłoby zrekompensować rodzicom otrzymanie takiej informacji. Jedynym rozwiązaniem jest bycie swoją postawą i zrozumieniem wsparciem i akceptacją dla tych rodziców. W literaturze znalazłam zdanie, które mówi, że taką wiadomość przeżywa się jak żałobę, bo w pewnym sensie żegnamy się z nadziejami jakie wiązaliśmy ze swoim dzieckiem. I jak z żałobą po stracie kogoś bliskiego po pewnym czasie zaczynamy żyć dalej. Są też tacy rodzice, którzy do końca nie potrafią się pogodzić z diagnozą. Bardzo ważne jest zrozumienie i wsparcie i na tym też skupia się nasze Stowarzyszenie. Więc co mogę powiedzieć mamom, czy tatom? - Mogę powiedzieć, żeby zadzwonili do Stowarzyszenia „Karuzela” czy do mnie i przegadamy tą sytuację. Zastanowimy się, co trzeba zrobić, by pomóc dziecku i rodzinie w jak najlepszym funkcjonowaniu. Tym bardziej, że mamy podobne problemy, zmagamy się z podobnymi sytuacjami, a my przez pewne doświadczenia już przeszliśmy więc możemy być wsparciem i podpowiedzią. Co ważne, to chyba, to żeby na te nasze dzieci nie patrzeć tylko z perspektywy ich nadpobudliwości, czy dziwnych zachowań, bo w gruncie rzeczy to są naprawdę fajnie dzieciaki, wrażliwe, czasem bardzo pomysłowe.
Dziś Stowarzyszenie „Karuzela” to działania od przedszkola po studia podyplomowe. Jak to się kręci?
Na początku zaczęliśmy od działań wspierających siebie nawzajem, działań integracyjnych, wspólnych wyjazdów. Bo nasze dzieci z racji zachowania i innych problemów nieczęsto wyjeżdżały. A pierwszym naszym formalnym celem i potrzebą była Poradnia Psychologiczno - Pedagogiczna, która zajmowałyby się terapią naszych dzieci. I od tego zaczęłyśmy naszą działalność. Potem była potrzeba otworzenia przedszkola integracyjnego więc powstał Punkt Przedszkolny „Wesoła Karuzela”. Dziś to także Treningi Umiejętności Społecznych dla dzieci i młodzieży, szkolenia dla nauczycieli, terapeutów i rodziców, wyjazdy terapeutyczno – integracyjne, krajoznawcze, turnusy rehabilitacyjne, kolonie, półkolonie, Grupy Wsparcia dla rodziców, kampanie społeczne oraz Studia Podyplomowe realizowane we współpracy z Wyższą Szkołą Gospodarki w Bydgoszczy, które także wpisują się w nasze działania, bo kształcą terapeutów i pedagogów, których na rynku wciąż jest za mało.
Pani Prezes, jakie wobec tego plany przed Karuzelą?
Pomysłów mamy wiele, bo takie są potrzeby i oczekiwania naszych rodziców i środowiska. A ja, jak i współpracownicy Stowarzyszenia tak już mamy, że na tej Karuzeli pomagania ciągle się kręcimy. Stąd kolejne działania. Za chwilę 17–18.11.17r. organizujemy dziewiąte już szkolenie z cyklu Trzy światy: Terapia, Komunikacja, Integracja a Międzynarodowa Klasyfikacja ICF. 24.11.17r. świętujemy X lecie naszej działalności. A po Nowym Roku otworzony zostanie żłobek. O następnych pomysłach z pewnością niebawem poinformujemy. Także zapraszamy do śledzenia naszych naszej strony internetowej jak i profilu na facebooku.
Dziękuję za rozmowę.
Z Prezes Stowarzyszenia Karuzela Panią Sylwią Waśkiewicz rozmawiała Magdalena Jankowska