Moje pierwsze spotkanie z Leonem odbyło się kilka lat temu, gdy chłopiec miał 13 lat i rozpoczynał swoją edukację w gimnazjum. W poradni pojawił się z diagnozą: Zespół Aspergera, zaburzenia depresyjne i lękowe. Miał obniżony nastrój, lęk, duże trudności w integracji społecznej. Wymagał farmakoterapii oraz zajęć grupowych i indywidualnych. Jakie efekty przyniosła praca z Leonem? Poznajcie naszą historię.
U Leona w dzieciństwie podejrzewano niedosłuch gdyż nie reagował na kierowane do niego komunikaty. Później okazało się, że problemy te związane są z Zespołem Aspergera. Leon od początku stronił od dzieci, nie chciał chodzić do przedszkola. Chłopiec miał również duże trudności adaptacyjne w szkole. W klasie był odrzucany ponieważ nie inicjował kontaktu, a czasem bywał agresywny w stosunku do kolegów. Od klasy piątej miał przyznane nauczanie indywidualne. Przed pójściem do szkoły, miał niejednokrotnie objawy somatyczne w postaci bólu brzucha i wymiotów. W efekcie odmawiał chodzenia na zajęcia. Mama często też przyjeżdżała i zabierała syna do domu ze szkoły.
W szkole czuł się odrzucony i nieakceptowany przez rówieśników. Stronił od kontaktu z nimi. Cały czas odnosił wrażenie, że jest przez nich obserwowany i uważał że jest zagrożony. Leon nie potrafił nazywać, a tym bardziej okazywać swoich uczuć. Coraz bardziej uciekał w świat wirtualny, tylko wtedy miał poczucie bezpieczeństwa. Sam nie wychodził z domu gdyż odczuwał lęk.
Prawidłowo reagował na moją obecność, ale odmawiał zdjęcia kurtki. Dawała mu ona jakiegoś rodzaju poczucie bezpieczeństwa. Stosował słowa odpowiednio do sytuacji i swojego wieku. Używał mowy do komunikacji, ale chętnie mówił na ten sam temat (gry komputerowe) i czasem posługiwał się utworzonymi przez siebie wyrazami (np. zaklaksonił). Potrafił poprosić o pomoc i zgłosić swoją potrzebę. Rozumiał jasno przedstawione polecenia, koncentrował uwagę na zadaniach, dobrze znosił ich zmiany. Umiał naśladować ruchy i dźwięki. Trudności pojawiły się podczas zabawy z udawaniem ( stosowaniem rzeczy do innego celu niż są z definicji przeznaczone). Leon miał również duże trudności w rozpoznawaniu myśli, intencji i ich związków z zachowaniem innych osób. Miał problem ze zrozumieniem motywów zmiany zamiaru i wy wy
nikającego z tego zachowania. W życiu codziennym uniemożliwiało to zrozumienie np. humoru sytuacyjnego i niedopowiedzianych, niejasnych komunikatów czy sytuacji. Mocną stronę Leona stanowił wysoki poziom rozwoju intelektualnego, dobra spostrzegawczość wzrokowa oraz znajomość zasad i norm konwencjonalnego postępowania moralnego i społecznego. Trudnością natomiast była umiejętność nawiązywania i utrzymywania relacji interpersonalnych na takim poziomie, by były one satysfakcjonujące dla obu stron. Zaobserwowałam również trudności z formułowaniem wypowiedzi, podejmowaniem decyzji
i wykonywaniem prac manualnych.
Leon na wszystkie proponowane formy grupowe reagował początkowo lękiem, nie chciał spróbować. Nie chciał również rozpocząć terapii psychologicznej. Zgodził się jedynie przychodzić do mnie na indywidualne spotkania terapeutyczne, podczas których łączyłam zajęcia korekcyjno-kompensacyjne z psychoedukacją oraz swobodną rozmową na temat inicjowany przez ucznia. Przez jakiś czas, rozmowy te dotyczyły jego wąskich zainteresowań (gry komputerowe). Na trzecich zajęciach Leon zdjął kurtkę, a na dziesiątych powiedział, że lubi tu przychodzić.
Poradziłam mamie Leona by mimo zapracowania, wygospodarowała chociaż pół godziny dziennie i spędziła ten czas z dzieckiem na różnych atrakcyjnych dla niego aktywnościach, np. grach planszowych czy karcianych, wyjściu wraz z nim i córką na basen, kręgle czy do pizzerii. Mama bagatelizowała zgłaszane przez syna formy przemocy ze strony rówieśników twierdząc, że na pewno wyolbrzymia problem lub (jak twierdzono też w szkole) sam prowokuje. Uwrażliwiłam ją na ten problem i podkreśliłam że przede wszystkim jest matką i musi dbać o odczucia swojego dziecka. Bronić go i akceptować.
Leon tworzył sobie wyimaginowanych „kumpli”, o których opowiadał podczas spotkań. Brakowało mu rówieśnika, z którym mógłby rozmawiać, a przez to ćwiczyć nabywane umiejętności społeczne. Najlepiej gdyby działo się to na wielu poziomach tzn. zarówno w domu, szkole jak i grupie terapeutycznej.
W drugim roku terapii zachęciłam Leona do pracy z innym uczniem. Na większą grupę chłopiec nadal reagował lękiem. Powoli nawiązywał relacje. Podczas większości spotkań był pogodny, chętnie brał udział w proponowanych ćwiczeniach. Wypowiadał się spontanicznie. Widać było, że czuje się coraz bezpieczniej i pewniej, choć miał dni, podczas których zaobserwować można było u niego obniżony nastrój i brak chęci do jakiejkolwiek interakcji W trakcie zajęć w poradni, starał się jak najlepiej wypaść, rywalizował z drugim uczestnikiem. Sukces bardzo go motywował do dalszej pracy, a najmniejsza nawet porażka zniechęcała. Potrzebował wiele uwagi, chciał czuć się ważny i akceptowany.
W kolejnym roku Leon zgodził się spróbować wziąć udział w prowadzonej przeze mnie grupie socjoterapeutycznej „Fajna grupa”. Byłam z niego dumna i bardzo cieszyłam się, gdyż była to próba bardzo udana. W trakcie spotkań Leon nawiązał relacje z innymi uczestnikami. Co mnie niesamowicie zaskoczyło najlepiej dogadywał się z uczniem, który również miał zespół Aspergera.
Mocną stroną Leona była systematyczność, poczucie humoru i duża aktywność – chętnie się wypowiadał, brał udział w proponowanych ćwiczeniach i rozmowach, z czasem sam inicjował nowe formy działania. Podczas spotkań dążył do dzielenia się radością, zainteresowaniami lub osiągnięciami z innymi uczestnikami, miał jednak czasem trudność ze słuchaniem wypowiedzi innych i czekaniem na swoją kolej. Potrzebował jasno określonych zasad i czytelnej, ale jednocześnie dyskretnej korekty swojego zachowania. Należało mu wówczas w indywidualnym kontakcie precyzyjnie i rzeczowo przedstawić uwagi, ale też nie zapominać o pozytywach (np. chwalić rzeczy które do tej pory mu nie wychodziły).
Leon spróbował również wrócić do nauki w klasie. W nowej, aktualnej opinii zawarłam zalecenia dla nauczycieli, w których zaproponowałam min. by uczeń w momencie odczuwania złości lub dużego zmęcze
nia miał, ustalone w porozumieniu z wychowawcą, miejsce do którego może się udać żeby się wyciszyć. Uznałam, że warto również uzgodnić z uczniem kod proszenia o pomoc podczas lekcji np. jeśli uczeń czegoś nie rozumie czy czuje się zagrożony. Ważne było także zapewnienie stałości i przewidywalności sytuacji oraz wspólne ustalenie jak można zagospodarować czas na przerwie. Podczas terapii Leon poznał asertywne techniki radzenia sobie z przemocą i sposoby wyrażania emocji lecz nie zawsze był w stanie je zastosować w praktyce. Potrzebował wsparcia, akceptacji i jasnych, prostych komunikatów. Dobra organizacja, uprzedzanie o zmianach oraz precyzyjne komunikaty to recepta na lepsze zrozumienie przez niego rzeczywistości szkolnej, odnalezienie się w niej i radzenie sobie z problemami w sposób akceptowany społecznie.
Chciałabym, żeby ta historia zmotywowała specjalistów, rodziców, nauczycieli - do jeszcze ściślejszej współpracy dla dobra dzieci. Tylko razem można zdziałać wiele. Zachęcam również do prawdziwego poznania dziecka, jego mocnych stron i trudności, a nie bazowania tylko na wyuczonej wiedzy. Warto spróbować rozpoznać czego potrzebuje w danej chwili siedząca naprzeciwko nas osoba. Rodziców zachęcam by pamiętali, że mają wyjątkowe dzieci. Zbliżają się wakacje, spędźcie ten czas razem, na atrakcyjnych dla Was aktywnościach. Bądźcie dumni i nie szczędźcie pochwał Waszym pociechom.
Joanna Gielniowska, oligofrenopedagog
Poradnia Psychologiczno –Pedagogiczna Nr 3 w Radomiu.